Walka Głowacki - Cunningham

ODPOWIEDZ
Dźwiedź
Zaawansowany użytkownik
Posty: 607
Rejestracja: 07 paź 2015, 02:19
Podziękował: 1 raz

Walka Głowacki - Cunningham

Post autor: Dźwiedź » 20 kwie 2016, 02:38

Krzysztof Głowacki obronił pas mistrza świata federacji WBO w wadze junior ciężkiej. Polski pięściarz podczas gali w Nowym Jorku pokonał jednogłośnie na punkty Steve'a Cunninghama. Jego rywal dotrwał do końcowego gongu, choć podczas walki czterokrotnie był liczony.




W sierpniu ubiegłego roku Krzysztof Głowacki sprawił jedną z największych sensacji w historii zawodowego boksu. W starciu z wieloletnim mistrzem świata Marco Huckiem był skazywany na pożarcie, a gdy w szóstej rundzie padł na deski wydawało się, że marzenia o tytule będzie musiał odłożyć. "Główka" odrodził się jednak w wielkim stylu i w jedenastej rundzie ciężko znokautował Hucka.

Od tamtej pięknej sierpniowej nocy Głowackiego w ringu nie było - borykał się z różnymi problemami zdrowotnymi. Ostatecznie na rywala w jego pierwszej obronie wyznaczono Steve'a Cunninghama. Popularny "USS" jest doskonale znany polskim kibicom - dwukrotnie walczył z Krzysztofem Włodarczykiem i dwukrotnie z Tomaszem Adamkiem. Trzy z tych pojedynków przegrał, ale po dyskusyjnych werdyktach.

Cunningham w ostatnich latach walczył w wadze ciężkiej. Nie podbił jej jednak i postanowił wrócić do kategorii cruiser, w której kiedyś dwukrotnie był mistrzem świata. Amerykanin ma już prawie 40 lat, ale nadal jest bardzo groźnym pięściarzem. Wiadomo było, że Krzysztofa Głowackiego czeka ciężka przeprawa.

Na piątkowym ważeniu obaj zawodnicy zmieścili się w limicie kategorii junior ciężkiej - Głowacki wniósł na wagę 90,3, a Cunningham 90,4 kilograma. - Zawsze jestem pewien swojego zwycięstwa. Wiem na sto procent, że wyjdę, wygram i zrobię swoją robotę - mówił ostatnio Polak. Jego rywal podkreślał natomiast, że choć bardzo szanuje Głowackiego, to wierzy w swój triumf.

Pięściarze wyszli do ringu około 2:30 czasu polskiego. Pierwsza runda była typowo rozpoznawcza, z obu stron brakowało ciosów. Runda druga okazała się już jednak pokazem mocy Krzysztofa Głowackiego. Polak szybko posłał na deski Cunninghama po lewym sierpowym, Amerykanin wstał, ale po kilku sekundach znów leżał po kolejnym lewym sierpowym.

Steve Cunningham zdołał się podnieść również po drugim nokdaunie i przetrwał do końca rundy. Dla nikogo nie mogło to być zresztą zaskoczeniem. Amerykanin "słynie" z tego, że ma bardzo słabą szczękę i w swojej karierze był liczony już kilkanaście razy. Ma jednak zdolność do błyskawicznej regeneracji i praktycznie zawsze wstaje. Spośród siedmiu poniesionych porażek tylko jeden pojedynek przegrał przed czasem.

I rzeczywiście, również w walce z Głowackim Steve Cunningham wrócił do gry. W trzeciej rundzie Amerykanin popełniał błędy, ale nie dał się już powalić. W starciu czwartym "USS" sam próbował natomiast atakować. Widać było, że Polak nie może się "podpalać", bo jego rywal również będzie szukał swoich szans.

Z rundy na rundę pojedynek się wyrównywał. Krzysztof Głowacki nadal szukał lewego sierpowego, ale Cunningham nie dawał się już w ten sposób zaskakiwać. Na szczęście obrona Polaka była szczelna i skuteczna.

Rundy od siódmej do dziesiątej widzieli właściwie tylko ci, którzy... zasiedli na trybunach nowojorskiej Barclays Center. Amerykańscy realizatorzy mieli bowiem problemy techniczne i nie byli w stanie przeprowadzić transmisji z tych starć. Znajdujący się na miejscu eksperci donosili, że Steve Cunningham wrócił do gry i atakował Głowackiego. Pod koniec dziesiątego starcia Polak raz jeszcze podkreślił jednak swoją wyższość - krótkim, sprytnym prawym położył Amerykanina na deski po raz trzeci.

Cunningham znów wstał i wyglądał na niewzruszonego. Jedenasta runda była kryzysowa dla Krzysztofa Głowackiego, który wyraźnie "siadał" już kondycyjnie - po jednym z ciosów rywala szczęśliwie uniknął nokdaunu. W starciu dwunastym Polak starał się głównie klinczować, by dotrwać do końca bez liczenia. Na kilkanaście sekund przed końcem przypieczętował jednak swoje zwycięstwo - wykorzystał kolejny moment nieuwagi Cunninghama i znów powalił go na deski.

Steve Cunningham przetrwał do ostatniego gongu, ale wobec czterech nokdaunów końcowy werdykt nie mógł budzić wątpliwości. Arbitrzy punktowali ostatecznie 116-108, 115-109 i 115-109 dla Krzysztofa Głowackiego. Polak obronił tym samym swój pas mistrza świata federacji WBO w wadze junior ciężkiej (fot. Newspix).
http://eurosport.onet.pl/boks/krzysztof ... ach/d8p1eg

Tak walkę relacjonuje Onet. A co Wy myślicie o tej walce? Muszę przyznać, że nie przypominam sobie walki, w której zawodnik 4 razy leżał na deskach i jeszcze dotrwał do końca.



Yeti
Zaawansowany użytkownik
Posty: 330
Rejestracja: 07 paź 2015, 02:15
Otrzymał podziekowań: 1 raz

Re: Walka Głowacki - Cunningham

Post autor: Yeti » 20 kwie 2016, 02:57

Jeśli chodzi o statystyki ciosów, to Cunningham miał przewagę. Ale jak dostał kilka konkretnych bęcków, to na punkty nie dał rady.



ODPOWIEDZ

Wróć do „Boks”